Zachecam wszystkich do pieczenia chleba : )
Taki chlebek jest o wiele zdrowszy niz ten obecnie serwowany nam w sklepach.
Jakis czas temu zaczelam uwaznie czytac rowniez etykiety na chlebach - wczesniej tego nie robilam, poniewaz coz niezdrowego, chemicznego, toksycznego moze byc w chlebie?
Jakie bylo moje zdziwienie gdy na etykiecie jednego z chlebow przeczytalam: platki ziemniaczane, skrobia (moze byc modyfikowana), karmel - do zabarwienia chleba razowego. Oczywiscie aby taki chleb byl bardziej dla piekarni wydajny, bo to przeciez biznes jest, laduje sie rozne chemiczne spulchniacze.
A oto co dodaje sie do chlebow:
E 282 - polepszacz
antypleśniowy, dzięki niemu chleb leży i leży i nic mu nie
jest - dokładna nazwa to propionian wapnia, stosowany celem
zapobiegania rozwijaniu się grzybów w żywności, może
przyczyniać się do powstawania problemów behawioralnych,
trudności w nauce, astmy, podrażnień żołądka lub migren.
Uczulenie na propioniany pojawia się wraz z uczuleniem na
inne chemikalia. Dziś jednak, jak podkreślają naukowcy zbyt
wcześnie jeszcze byśmy mogli mówić o tym co dokładnie może
spowodować środek o tajemniczym początku E, skutki działania
takich polepszaczy poznamy dopiero za kilka pokoleń. Wtedy
jednak nie będziemy już mogli cofnąć zmian genetycznych,
jakie nastąpią w naszych organizmach.
E 471 - emulgator lub
mieszanki spulchniające nadające ciastu na chleb jednolitą
konsystencję - mono- i di glicerydy kwasów tłuszczowych -
zakazane od kilkudziesięciu lat z uwagi na szkodliwe
działanie rakotwórcze. Przy ich produkcji stosuje się
głównie tłuszcze roślinne, chociaż bywa, że korzysta się
także z tłuszczów zwierzęcych (o tym jednak informację
posiada tylko sam producent). Czyli nawet jedząc chlebek nie
mamy pewności, czy jest Wege? Ohyda. Również podejrzewane o
działanie rakotwórcze.
E 300 - kwas
askorbinowy, przeciwutleniacz, środek do przetwarzania mąki,
syntetycznie wytwarzana substancja o aktywności witaminy C,
ze względów technologicznych coraz częściej stosowana w
przemyśle spożywczym, może przyczyniać się do powstawania
kamieni moczowych w nerkach i pęcherzu.
E 330 - znany jako
kwas cytrynowy, zamiast symbolu E 330 wielu producentów na
swoich opakowaniach pisze: regulator kwasowości, emulgator,
stabilizator lub przeciwutleniacz. zapobiega reakcjom
chemicznym i enzymatycznym utleniania, powodującym zmiany
barwy, stabilności, konsystencji lub wyglądu produktu np.
ciemnieniu, brunatnieniu obieranych owoców i warzyw. Nadaje
przyjemnie kwaśny smak produktom. Oczywiście o możliwym
działaniu rakotwórczym.
E 322 - lecytyna,
emulgator, przeciwutleniacz, nośnik. Substancja tłuszczowa
pozyskiwana z żółtka jaja kurzego, tkanki nerwowej zwierząt,
krwi lub innych zwierzęcych tkanek, przy bardziej świadomym
producencie pozyskiwana z nasion soi, oleju sojowego,
słonecznikowego lub rzepakowego. Ogólnie uważana za
nieszkodliwą. (?)
E 472e - estry kwasu mono- i diacetylowinowego -
zakazane od kilkudziesięciu lat z uwagi na szkodliwe
działanie rakotwórcze, innych danych brak z uwagi na
niewystarczającą dokumentację dotyczącą tego syntetyku.
Wiadomym jest, że pozyskuje się je z tłuszczów zwierzęcych i
roślinnych.
Do tych dodatków z listy konserwantów dodajmy sobie jeszcze:
bułkę tartą, gips,
sproszkowane krowie rogi, świńską szczecinę, ścinki kopyt
świni lub krowy czy kreatynę z ludzkich włosów, kupowanych
od zakładów fryzjerskich.( cytat za: Chleb - smacznie nie zawsze znaczy zdrowo. )
Obrzydliwe prawda? Dlatego ja jak najczesciej staram sie piec sama swoj chleb, bo coz tam w nim jest? Ano maka, drozdze, woda, olej i.....tyle : )
Osobiscie testowalam kilka przepisow na chleb az wybralam optymalny dla mnie przepis i moim zdaniem najpyszniejszy chlebek z niego wychodzi.
Przepis znalazlam na tej stronie: http://smakowitychleb.pl/chleb-zytni/
SKLADNIKI:
450 gram maki zytniej (UWAGA: zanim kupicie make, sprawdzcie jej ....sklad. Oprocz maki mozecie tam znalezc rozne dodatki jak polepszacze, spulchniacze itp. a wiec to wszystko chemiczne gowno, ktorego chcecie uniknac. Kiedy chcialam kupic make w Kauflandzie, ze zdziwieniem odkrylam, ze oprocz maki sa jeszcze i inne w.w. dodatki. Make odlozylam na polke.)
2 lyzeczki suszonych drozdzy (lub odpowiednia ilosc mokrych)
lyzeczka soli
lyzeczka oliwy
lyzeczka miodu naturalnego
300 ml letniej wody
WYKONANIE:
Do miski wsypujemy make, sol, drozdze (mozemy je najpierw rozpuscic w wodzie), oliwe, miod, wode. Wszystko mieszamy a potem zagniatamy ciasto przez ok. 10 minut. Blaszana forme smarujemy maslem roslinnym i wkladamy do niej wyrobione ciasto. Odstawiamy w cieplym miejscu do wyrosniecia. Dobrze jest przykryc forme folia kuchenna ale niezbyt "ciasno". Chodzi o to aby dac miejsce chlebu na wyrosniecie w gore. Kiedy chlebek wyrosnie, wkladamy do rozgrzanego piekarnika na ok. 220 stopni i pieczemy przez 30 minut. Najlepszym sposobem na sprawdzenie czy chlebek jest juz upieczony jest popukanie go od spodu. Jak wydaje gluchy, dudniacy dzwiek to znaczy, ze jest upieczony.
Smacznego : )
Pieczcie swoje chleby!
Sunday 9 March 2014
Monday 24 February 2014
Hot cross buns, czyli angielskie drozdzoweczki z suszonymi owocami
Przepis na te buleczki znalazlam w miesieczniku Asda. W Anglii sa bardzo popularne, szczegolnie na swieta.
Przepis jest wegetarianski ale ja podam rowniez wersje weganska. Robilam po wegetariansku ale jestem przekonana, ze w wersji weganskiej rowniez sie sprawdzi, poniewaz wczesniej juz robilam buleczki drozdzowe weganskie: przepis >>TUTAJ
SKLADNIKI:
Na ciasto:
500 gram bialej maki chlebowej
1 lyzeczka zmielonego cynamonu
1 lyzeczka mixed spices ( w sklad tej mieszanki wchodza zmielone: cynamon 40%, koriander (nasiona) 38%, kminek, galka muszkatolowa 4%, imbir i rozdziki reszta ) - mozna sie tylko opierac na tej mieszance i samemu skomponowac bukiet zapachowy jaki nam odpowiada. Osobiscie uwazam, ze galki muszkatolowej powinno byc wiecej i nastepnym razem planuje zrobic taka mieszanke sama niz uzywac gotowej ze sklepu.
7 gram suchych drozdzy
75 gram cukru
ok. 150 gram suszonych owocow. Ja uzylam: zielone rodzynki, truskawki, borowki i czeresnie. Mozna spokojnie uzyc wiecej niz 150g.
250 ml mleka ( krowie lub roslinne )
50 gram masla roslinnego
1 duze jajko od kury z wolnego wybiegu lub 1 banan w wersji weganskiej
Na krzyzyki:
50 gram maki
4 lyzki wody
1 lyzka oleju
1 lyzka cukru pudru
Na polanie - glaze:
40 gram cukru
4 lyzki mleka
PRZYGOTOWANIE:
Mieszamy razem make, przyprawy, oraz szczypte soli, drozdze i suszone owoce. Mleko podgrzewamy, wrzucamy maslo i mieszamy az sie rozpusci. Wlewamy mleko i jajko/banana rozgniecionego do reszty. Uwaga: mleko musi byc letnie, nie za gorace aby nie zniszczyc drozdzy.
Wszystko razem mieszamy i ugniatamy/wyrabiamy przez ok. 10 minut, jak chleb. Odstawiamy na ok. godzine do wyrosniecia, az podwoi swoja objetosc.
Po wyrosnieciu dzielimy na 20 czesci ( mi wyszko 18 buleczek ) i formujemy okragle buleczki. Kladziemy na wysmarowana maslem blache i czekamy az wyrosna, podwoja swoja objetosc.
Rozgrzewamy piekarnik na 200 stopni. Przygotowujemy mase na krzyzyki: mieszamy make, olej, cukier i 4 lyzki wody. Rozcieramy na mase, wkladamy do rekawa plastikowego lub woreczka i rysujemy krzyzyki na buleczkach. Pasta jest dosyc gesta i mi sie woreczek rozwalil. Uzylam wiecej wody do pasty i niestety nie wyszlo tak jak powinno: te krzyzyki powinny utrzymac sie na ciescie a moje wsiakly w nie.
Buleczki pieczemy przez ok. 15 minut lub az beda brazowe. W moim przypadku juz byly gotowe po 10 minutach. Mozemy sprawdzic czy sa juz upieczone, pukajac od spodu w buleczke - powinien byc pusty/dudniacy dzwiek. Robimy glaze: podgrzewamy mleko i rozpuszczamy w nim cukier. Smarujemy buleczki zaraz po wyjeciu z pieca.
Smacznego : )
Buleczki mozemy jesc z maslem, z dzemem lub miodem albo bez niczego.
Przepis jest wegetarianski ale ja podam rowniez wersje weganska. Robilam po wegetariansku ale jestem przekonana, ze w wersji weganskiej rowniez sie sprawdzi, poniewaz wczesniej juz robilam buleczki drozdzowe weganskie: przepis >>TUTAJ
SKLADNIKI:
Na ciasto:
500 gram bialej maki chlebowej
1 lyzeczka zmielonego cynamonu
1 lyzeczka mixed spices ( w sklad tej mieszanki wchodza zmielone: cynamon 40%, koriander (nasiona) 38%, kminek, galka muszkatolowa 4%, imbir i rozdziki reszta ) - mozna sie tylko opierac na tej mieszance i samemu skomponowac bukiet zapachowy jaki nam odpowiada. Osobiscie uwazam, ze galki muszkatolowej powinno byc wiecej i nastepnym razem planuje zrobic taka mieszanke sama niz uzywac gotowej ze sklepu.
7 gram suchych drozdzy
75 gram cukru
ok. 150 gram suszonych owocow. Ja uzylam: zielone rodzynki, truskawki, borowki i czeresnie. Mozna spokojnie uzyc wiecej niz 150g.
250 ml mleka ( krowie lub roslinne )
50 gram masla roslinnego
1 duze jajko od kury z wolnego wybiegu lub 1 banan w wersji weganskiej
Na krzyzyki:
50 gram maki
4 lyzki wody
1 lyzka oleju
1 lyzka cukru pudru
Na polanie - glaze:
40 gram cukru
4 lyzki mleka
PRZYGOTOWANIE:
Mieszamy razem make, przyprawy, oraz szczypte soli, drozdze i suszone owoce. Mleko podgrzewamy, wrzucamy maslo i mieszamy az sie rozpusci. Wlewamy mleko i jajko/banana rozgniecionego do reszty. Uwaga: mleko musi byc letnie, nie za gorace aby nie zniszczyc drozdzy.
Wszystko razem mieszamy i ugniatamy/wyrabiamy przez ok. 10 minut, jak chleb. Odstawiamy na ok. godzine do wyrosniecia, az podwoi swoja objetosc.
Po wyrosnieciu dzielimy na 20 czesci ( mi wyszko 18 buleczek ) i formujemy okragle buleczki. Kladziemy na wysmarowana maslem blache i czekamy az wyrosna, podwoja swoja objetosc.
Rozgrzewamy piekarnik na 200 stopni. Przygotowujemy mase na krzyzyki: mieszamy make, olej, cukier i 4 lyzki wody. Rozcieramy na mase, wkladamy do rekawa plastikowego lub woreczka i rysujemy krzyzyki na buleczkach. Pasta jest dosyc gesta i mi sie woreczek rozwalil. Uzylam wiecej wody do pasty i niestety nie wyszlo tak jak powinno: te krzyzyki powinny utrzymac sie na ciescie a moje wsiakly w nie.
Buleczki pieczemy przez ok. 15 minut lub az beda brazowe. W moim przypadku juz byly gotowe po 10 minutach. Mozemy sprawdzic czy sa juz upieczone, pukajac od spodu w buleczke - powinien byc pusty/dudniacy dzwiek. Robimy glaze: podgrzewamy mleko i rozpuszczamy w nim cukier. Smarujemy buleczki zaraz po wyjeciu z pieca.
Smacznego : )
Buleczki mozemy jesc z maslem, z dzemem lub miodem albo bez niczego.
Friday 14 February 2014
Wegetarianska salatka z gotowanych buraczkow
Przepis ten znalazlam w comiesieczniku supermarketu Asda. Nie publikowalam przepisu wczesniej, poniewaz w skladzie jest ser feta. Kiedy bylam weganka to probowalam zastapic fete serem tofu ale nie zdawal jednak egzaminu jako zamiennik.
Salatka jest baaardzo zdrowa. Ja ja jem z tostami ale jezeli chcemy sie odchudzac to sama salatka bedzie znakomitym daniem lub przekaska.
( Edit: dawalam ten przepis w wersji weganskiej >>TUTAJ )
SKLADNIKI:
3 - 5 gotowanych buraczkow ( w zaleznosci od wielkosci )
3 lodygi selera naciowego
1 - 2 jablek ( w zaleznosci od wielkosci )
ser feta
nasiona slonecznika
SOS: lyzka miodu, lyzka oliwy, lyzka octu jablkowego. Mozna dodac pare kropel soku z cytryny. Ilosc skladnikow na sos podaje orientacyjnie - nalezy zrobic wg. swojego smaku.
WYKONANIE:
Ciachamy lodygi selera, buraczki i jablko. W miedzyczasie na patelni prazymy nasiona slonecznika - ja daje tyle nasion aby pokryly dno patelni. Robimy sos miksujac razem wszystkie skladniki. Dodajemy slonecznik, sos i na koncu ser feta ( ok. pol kostki ), wszystko mieszamy.
Smacznego : )
Salatka jest baaardzo zdrowa. Ja ja jem z tostami ale jezeli chcemy sie odchudzac to sama salatka bedzie znakomitym daniem lub przekaska.
( Edit: dawalam ten przepis w wersji weganskiej >>TUTAJ )
SKLADNIKI:
3 - 5 gotowanych buraczkow ( w zaleznosci od wielkosci )
3 lodygi selera naciowego
1 - 2 jablek ( w zaleznosci od wielkosci )
ser feta
nasiona slonecznika
SOS: lyzka miodu, lyzka oliwy, lyzka octu jablkowego. Mozna dodac pare kropel soku z cytryny. Ilosc skladnikow na sos podaje orientacyjnie - nalezy zrobic wg. swojego smaku.
WYKONANIE:
Ciachamy lodygi selera, buraczki i jablko. W miedzyczasie na patelni prazymy nasiona slonecznika - ja daje tyle nasion aby pokryly dno patelni. Robimy sos miksujac razem wszystkie skladniki. Dodajemy slonecznik, sos i na koncu ser feta ( ok. pol kostki ), wszystko mieszamy.
Smacznego : )
Sunday 9 February 2014
Placki slodko - pikantne ze slodkich ziemniakow
I po raz kolejny wymyslilam danie, kiedy nie chcialo mi sie wyjsc na zakupy ( za oknem zimno, wietrznie, deszczowo ). Jak zawsze w takim przypadku przegladnelam polki w szafkach kuchennych i w lodowce i wymyslilam placki slodko - pikantne z batatow, czyli slodkich ziemniakow.
SKLADNIKI:
3 duze bataty
4 male ziemniaki zwykle
1 ususzona papryczka chilli
jajko (dla wegan bez)
maka
garsc rodzynek
kurkuma
olej do smazenia
WYKONANIE:
Ziemniaki ( i te slodkie i zwykle ) pieczemy w skorce w piekarniku. Kiedy juz beda upieczone i troche przestygna, obieramy je ze skorki i mielimy w malakserze. Dodajemy troche maki, kurkume (ok. pol lyzeczki), jedno jajko i znowu wszystko razem miksujemy. Nie jestem w stanie podac dokladnie ilosc maki, poniewaz sypalam wprost z opakowania - maki ma byc tyle zeby masa byla dosyc gesta i trudno odpadala z lyzki (jednak nie moze byc zbyt gesta).
Dodajemy posiekana papryczke chilli i rodzynki ( ja uzylam zielonych ).
Smazymy na oleju pod przykryciem z obu stron az beda rumiano - brazowe.
Mozna podawac z jogurtem sojowym badz z krowiego mleka.
Smacznego : )
SKLADNIKI:
3 duze bataty
4 male ziemniaki zwykle
1 ususzona papryczka chilli
jajko (dla wegan bez)
maka
garsc rodzynek
kurkuma
olej do smazenia
WYKONANIE:
Ziemniaki ( i te slodkie i zwykle ) pieczemy w skorce w piekarniku. Kiedy juz beda upieczone i troche przestygna, obieramy je ze skorki i mielimy w malakserze. Dodajemy troche maki, kurkume (ok. pol lyzeczki), jedno jajko i znowu wszystko razem miksujemy. Nie jestem w stanie podac dokladnie ilosc maki, poniewaz sypalam wprost z opakowania - maki ma byc tyle zeby masa byla dosyc gesta i trudno odpadala z lyzki (jednak nie moze byc zbyt gesta).
Dodajemy posiekana papryczke chilli i rodzynki ( ja uzylam zielonych ).
Smazymy na oleju pod przykryciem z obu stron az beda rumiano - brazowe.
Mozna podawac z jogurtem sojowym badz z krowiego mleka.
Smacznego : )
Saturday 25 January 2014
Weganski pasztet soczewicowy nie pieczony
Z reguly pasztety robi sie pieczone, jednak ja wyprobowalam pasztet, ktory zawsze wyjdzie i nie musi byc pieczony : )
(to w sumie wyszla taka pasta soczewicowa:)
Pomyslalam, ze skoro i tak soczewica do pasztetu musi byc ugotowana, to po co dodatkowo jeszcze ja piec i marnowac wszystkie pozostale witaminy i mikroelementy? A cebula i czosnek nie musza byc podsmazane - zdrowsze beda na surowo!
SKLADNIKI:
soczewica (jakikolwiek rodzaj)
platki owsiane
czosnek
sol, pieprz
WYKONANIE:
Soczewice gotujemy w osolonej wodzie. Kiedy juz sie zagotuje i wiekszoc wody zostanie wchlonieta, nie odlewamy nadmiaru wody (chyba, ze na poczatku wlalismy za duzo) i wszystko razem miksujemy. Dodajemy troche platkow owsianych - w zaleznosci od tego jak mokra jest masa, aby ja zagescic nieco. Dodajemy kilka zabkow czosnku, wycisnietych przez wyciskiwacz, doprawiamy do smaku sola i pieprzem i...gotowe : )
Smacznego!
(to w sumie wyszla taka pasta soczewicowa:)
Pomyslalam, ze skoro i tak soczewica do pasztetu musi byc ugotowana, to po co dodatkowo jeszcze ja piec i marnowac wszystkie pozostale witaminy i mikroelementy? A cebula i czosnek nie musza byc podsmazane - zdrowsze beda na surowo!
SKLADNIKI:
soczewica (jakikolwiek rodzaj)
platki owsiane
czosnek
sol, pieprz
WYKONANIE:
Soczewice gotujemy w osolonej wodzie. Kiedy juz sie zagotuje i wiekszoc wody zostanie wchlonieta, nie odlewamy nadmiaru wody (chyba, ze na poczatku wlalismy za duzo) i wszystko razem miksujemy. Dodajemy troche platkow owsianych - w zaleznosci od tego jak mokra jest masa, aby ja zagescic nieco. Dodajemy kilka zabkow czosnku, wycisnietych przez wyciskiwacz, doprawiamy do smaku sola i pieprzem i...gotowe : )
Smacznego!
Subscribe to:
Posts (Atom)